o kształtach dziecka. Coraz młodszego dziecka, którego drżące nogi nie utrzymają ciężaru ciała. Przewróci się, by już nie powstać. Czaszka spęcznieje, nogi się wykrzywią, zabraknie sił, by oderwać twarz od ziemi. Lecz na tym nie koniec. Wróci do chwili, gdy się urodził, a potem poza nią, przekształcając się powoli w niepodobnego człowiekowi potwora. I będzie żył, dopóki nie zabije go grzyb i pleśń. Będzie leżał tam, gdzie upadnie lub gdzie dopełznie, gdy jeszcze sił mu starczy na pełzanie. Nikt go co prawda nie zabije, ale też nikt nie podejdzie bliżej jak na kilka kroków. Mówią wszak, że oddech potwora może porazić