Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
zawalone robotą, ale jedyne, czego usiłuje wypatrzeć na wszystkich papierach, to czy przypadkiem nie ma tam czegoś, co przypomni mu tę kobietę, która go w to wszystko wpędziła. Szef wzywa zakochanego do swojego biura. Krzyczy i macha rękami. Nic to - mówi sobie zakochany. Szef wydaje mu się straszny. W ogóle niepodobny do tej kobiety... Zakochany idzie po ulicy i gada. Zakochany nie wie, co gada. Nie wie też, co słyszy. Życie jest piękne. Nawet popierdywanie z rur wydechowych na ulicy wydaje się dziwnie przyjazne. Głupi wyraz twarzy nie schodzi mu do świtu. Rano zakochany nie dociera już do pracy. Bierze zaległy
zawalone robotą, ale jedyne, czego usiłuje <orig>wypatrzeć</> na wszystkich papierach, to czy przypadkiem nie ma tam czegoś, co przypomni mu tę kobietę, która go w to wszystko wpędziła. Szef wzywa zakochanego do swojego biura. Krzyczy i macha rękami. Nic to - mówi sobie zakochany. Szef wydaje mu się straszny. W ogóle niepodobny do tej kobiety... Zakochany idzie po ulicy i gada. Zakochany nie wie, co gada. Nie wie też, co słyszy. Życie jest piękne. Nawet <orig>popierdywanie</> z rur wydechowych na ulicy wydaje się dziwnie przyjazne. Głupi wyraz twarzy nie schodzi mu do świtu. Rano zakochany nie dociera już do pracy. Bierze zaległy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego