ale zawsze lepiej.<br>P'an dotychczas dziewcząt nie spotykał. U ojców lazarystów nie miał po temu sposobności. Lecz nieświadomie zwykł nimi pogardzać: niewolnice, samki, nic więcej <page nr=98>.<br> Odbijały się w tym wieki upośledzenia, spadek pokoleń. Słowo "kobieta" - wyzwiskiem.<br>W tej uderzała dziecinna, niepokalana łagodność, wnikliwy, nie dziewczęcy umysł, chciwa żądza poznania, świadoma, niepojęta w takim miniaturowym ciele wola walki.<br>Wieczorami rozmawiali długo, zapominając o posiłku i zmęczeniu. Powróciwszy ze zbiórki do swej nory, wyciągnięty na sienniku, P'an wspominał słowa łagodne i proste, oczy rozszerzone ciekawością i w myśli powtarzał: droga moja! Złapał się na tym sam. A to co znowu? Kocha? Co za