Teofila i tym spojrzeniem wołał go <br>jak krzykiem O parę kroków za Jurkinem, na drzewcu wbitym w ziemię, wisiał sztandar <br>amarantowy z białym orłem pośrodku. Powietrze drżało od nieustannego huku.<br> Ze świtu, który płonął w oknie wagonu, z łoskotu pociągu, który echem odbijał <br>się w górach, z chłodu alpejskiej nocy - niepojęte siły drzemiące w- człowieku <br>stworzyłyˇ wyroczne widziadło. Teofil ocknąwszy się zobaczył twarz ojca i matki, <br>obie spokojne, chociaż i nad nimi wisiała pożoga <page nr=300>. Nie widzieli jej, <br>nie czuli.<br> Klucznik czasu, otwierający wrota nowemu Eonowi, pominął te dwie prostoduszne <br>istoty, które spały snem rybaków pod Górą Oliwną, i zatrzymał się nad