Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
obrzucił tym samym spojrzeniem ulicę. Podniósł lewą rękę do kapelusza, dłoń w giemzowej rękawiczce, minimalnie jaśniejszej od płaszcza. Zniżonym stosownie do okoliczności tonem, ale godnie oznajmił: - Dobrze, że na siebie wpadliśmy, kochany panie Janie, ostatnio dużo myślałem o panu, bardzo miłe spotkanie, korzystnie pan wygląda, chociaż jak u wielu mina nietęga. Kłopoty?
Jassmont szybko rozważył, czy to dobrze, czy źle, że Ossowiecki myślał o nim, i to kiedy, właśnie teraz! - Kłopoty, są i kłopoty, jak u wszystkich, nic nadzwyczajnego. - Uścisnęli się serdecznie. Ossowiecki dłużej przytrzymał dłoń Jassmonta i patrząc mu w oczy z łagodnym, kojącym uśmiechem zapytał: - A co u pańskiej
obrzucił tym samym spojrzeniem ulicę. Podniósł lewą rękę do kapelusza, dłoń w giemzowej rękawiczce, minimalnie jaśniejszej od płaszcza. Zniżonym stosownie do okoliczności tonem, ale godnie oznajmił: - Dobrze, że na siebie wpadliśmy, kochany panie Janie, ostatnio dużo myślałem o panu, bardzo miłe spotkanie, korzystnie pan wygląda, chociaż jak u wielu mina nietęga. Kłopoty? <br>Jassmont szybko rozważył, czy to dobrze, czy źle, że Ossowiecki myślał o nim, i to kiedy, właśnie teraz! - Kłopoty, są i kłopoty, jak u wszystkich, nic nadzwyczajnego. - Uścisnęli się serdecznie. Ossowiecki dłużej przytrzymał dłoń Jassmonta i patrząc mu w oczy z łagodnym, kojącym uśmiechem zapytał: - A co u pańskiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego