samochód zatrzymał się na światłach sygnalizacji świetlnej, 31-letni Andrzej S. bez słowa nagle wysiadł z samochodu i zabrał ze sobą torbę z pieniędzmi. Marek Z., przerażony sytuacją, pojechał na najbliższy posterunek policji i powiedział, że Andrzej S. zabrał pieniądze firmy i zniknął.<br>Policja przy pomocy psów tropiących próbuje odnaleźć nieuczciwego ochroniarza. <q>- Nie był to absolutnie napad, ta sprawa nie ma też charakteru kradzieży zuchwałej</> - twierdzi Dariusz Janas, rzecznik komendanta policji stołecznej.<br><q>- Jeżeli S. podpisał dokument, że pobiera pieniądze, to nikt mu nie zarzuci, że te pieniądze ukradł, a jedynie przywłaszczył</> - twierdzi Janas. Gdyby jednak przejęcie gotówki podpisał Z., wtedy Andrzej