tyle, by z dwóch stron wcisnąć dwa koszyki, a przed sobą umieścić miskę. A już jej wierny przyjaciel, białostopy kundys, Bosy, musiał sobie wygnieść miejsce dużym wysiłkiem nóg i tułowia. <br>Wody nie widziało się wyraźnie, ale się ją czuło tuż za liśćmi, niekiedy też błyskała, gdy wiatr roztrącał gałęzie. Było niewypowiedzianie gorąco i parno. <br>Mimo to myśli Gabrieli tak jasno i okrągło wyłuskiwały się z jej głowy jak świeży i śliski groszek ze strączków. Te błyszczące, wesołe kulki, przyjemne w dotknięciu, ogromnie pocieszały Gabrielę w jej strapieniach. <br>Ostatecznie wczorajszy dzień nie był tak zły, jak się zapowiadał. <br>Wprawdzie musiała pójść na