GOLDING</au><br><tit>RYTUAŁ POLSKIEJ PODRÓŻY</tit><br><br>"... Obiad zjedliśmy przy świetle padającym przez pokaźne okno na rufie, przy dwóch długich stołach, w ogromnym zamieszaniu. Nikt niczego nie wiedział. Oficerów nie było, służący znękani, jedzenie podłe, pasażerowie poirytowani, ich damy na pograniczu histerii. Mimo to widok innych statków zakotwiczonych za oknem rufowym okazał się niezaprzeczalnie ekscytujący."<br><br><au>MARIAN GRZEŚCZAK</au><br><tit>STO PIERWSZA PIEŚŃ BOSKIEJ KOMEDII</tit><br><br>"... Profesor: Chce pani powiedzieć, że sztuka jest najwyższą miarą cierpienia? A ci wszyscy chorzy, co oni powiedzą? Pani Sabo, kobalt, cez, rentgen, co tam jeszcze jest, nie niszczą tkanek obrazu, niszczą tkanki żywego ciała. Czy pani obrazy cierpią?<br>Saba: Wybaczy pan, profesorze