Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
powiem panu, jak będzie wyglądało nasze badanie...
Pan rozbierze się do pasa i położy tutaj wygodnie na wznak -
wskazała przykrytą prześcieradłem leżankę.
- Chyba nie jest tu chłodno, prawda?
Usiądę przy panu, proszę ułożyć swobodnie prawą rękę i proszę się
nie denerwować, kiedy ja będę igłami nakłuwać mięśnie.
To dokuczliwe, ale niezbyt bolesne.
Nikt tu panu krzywdy nie zrobi.
Trochę pana skłuję.
Trudno, nie ma rady...
Uśmiechnęła się zachęcająco, jakby mnie zapraszała do białego
walca.
Porównanie całkiem ů propos, gdyż wkrótce zaczęło mi wirować w
głowie, przedziwnie i niesamowicie, jakby mnie, leżącego na wznak z
obnażonym torsem, ktoś porwał w oszałamiający taniec
powiem panu, jak będzie wyglądało nasze badanie...<br> Pan rozbierze się do pasa i położy tutaj wygodnie na wznak -<br>wskazała przykrytą prześcieradłem leżankę.<br> - Chyba nie jest tu chłodno, prawda?<br> Usiądę przy panu, proszę ułożyć swobodnie prawą rękę i proszę się<br>nie denerwować, kiedy ja będę igłami nakłuwać mięśnie.<br> To dokuczliwe, ale niezbyt bolesne.<br> Nikt tu panu krzywdy nie zrobi.<br> Trochę pana skłuję.<br> Trudno, nie ma rady...<br> Uśmiechnęła się zachęcająco, jakby mnie zapraszała do białego<br>walca.<br> Porównanie całkiem ů propos, gdyż wkrótce zaczęło mi wirować w<br>głowie, przedziwnie i niesamowicie, jakby mnie, leżącego na wznak z<br>obnażonym torsem, ktoś porwał w oszałamiający taniec
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego