Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
się przez materiał, łaskotał mokrą skórę. Salisz rozrzucił nogi, szukając piętami chłodniejszego piasku. Jakaś natrętna mucha krążyła nieustannie nad jego głową, wypatrując odpowiedniego miejsca do lądowania. Salisz z trudem uniósł rękę, klepnął się dłonią po czole. Mucha znów zabuczała gdzieś koło ucha. Obłoki płynęły powoli, wiatr ustał i była wszędzie nieznośna, popołudniowa, nudna cisza. Salisz leżał tak jakiś czas, ale bezruch też męczył i drażnił. Usiadł więc; płatki czarnego śniegu migotały pod powiekami, głowa dziwnie ciążyła. Wstał leniwie, ażeby przejść się po nasypie drogi. Zatrzymał się przed kępą skrzypu.
- Samochód czeka na pana - rzekł sam do siebie. I zaraz odpowiedział:
- Dziękuję
się przez materiał, łaskotał mokrą skórę. Salisz rozrzucił nogi, szukając piętami chłodniejszego piasku. Jakaś natrętna mucha krążyła nieustannie nad jego głową, wypatrując odpowiedniego miejsca do lądowania. Salisz z trudem uniósł rękę, klepnął się dłonią po czole. Mucha znów zabuczała gdzieś koło ucha. Obłoki płynęły powoli, wiatr ustał i była wszędzie nieznośna, popołudniowa, nudna cisza. Salisz leżał tak jakiś czas, ale bezruch też męczył i drażnił. Usiadł więc; płatki czarnego śniegu migotały pod powiekami, głowa dziwnie ciążyła. Wstał leniwie, ażeby przejść się po nasypie drogi. Zatrzymał się przed kępą skrzypu.<br>- Samochód czeka na pana - rzekł sam do siebie. I zaraz odpowiedział:<br>- Dziękuję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego