zgorszenia, ponieważ nie zagrażają systemowi, romantycy z "filmów drogi" docierają do mety z poczuciem przegranej. A wszystko kończy się samotnością i starością... Taki świat można było zobaczyć na ekranie krakowskiego festiwalu filmów krótkich. W angielskim metaforycznym obrazku "Koniec drogi" jacyś spóźnieni hippiesi wybierają się w podróż do krainy szczęśliwości, gdzie nigdy nie brakuje seksu i narkotyków, jednak wyprawa nie udaje się z bardzo błahego powodu: w samochodzie zabrakło benzyny. W innym brytyjskim filmie, pod wieloznacznym tytułem "Żyć na krawędzi", oglądaliśmy komunę czasów New Age, która osiedliła się na wysuniętym w morze klifie, w miejscu, gdzie przed wiekami zakładali pierwsze osady Celtowie