zgliszczach, poczętą,<br>I ten ochłap człowieka, co chce być przynętą!<br>Odsłoń czar w mej brzydocie! <orig>Znijdź</> z wyżyn do karła!<br>Bądź posłuszna mym dłoniom, jak ślepa lub zmarła!<br>Zdołam być nieodparty, jako grzech i zguba,<br>I potrafię wysiłkiem zmyślnego kadłuba<br>Zdobyć się na pieszczoty słodkie, jak czereśnie,<br>Których dotąd nikt nigdy nie oglądał we śnie!''<br><br>Ona mu się broni,<br>A on mówi do niej:<br>"Małoż ci pół człowieka, by stał się twym skarbem?<br>Chcę być drogą ci raną, wiernym tobie garbem!<br>Czyż próżni, którą nóg mych nieobecność tworzy,<br>Nie zapełni ból, miłość ni jęk mych bezdroży?<br>Śmiech mię bierze! O, gdybym