potargowałam, tutaj powybrzydzałam, wpadłam na chwilę do "Alchemii", ucałowałam skacowane towarzystwo na porannej kawie i poleciałam dalej. Na koniec kupiłam wielki bukiet polnych kwiatów, kiszone ogórki i dwa piwa u Wandzi. Szaleństwo - dobrze, że nie wzięłam z domu więcej pieniędzy, bo przepuściłabym wszystkie.<br>Po tych przeżyciach, rozmowach, wrażeniach szłam powoli, noga za noga do domu, z kwiatami w jednej ręce, siatkami w drugiej i ogórkiem kiszonym w zębach. Przyglądałam się światu i ludziom naokoło, szczęśliwa, że znowu widzę tak wiele kolorów, że znowu zaczynam się uśmiechać, i nagle zobaczyłam scenę z jakiegoś zwariowanego filmu, <page nr=123> tak tragiczna, że niemal śmieszna. Zobaczyłam idącego z przeciwka