Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
ślizgały się w grubej warstwie zeschłego listowia. Twarze drapały nam gałązki, utrudniające wspinaczkę i czepiające się ubrań. Na domiar złego przez Polanę przeszła chyba ta sama burza, która wywróciła kajak Hildy. Tu i ówdzie zagradzały nam drogę zwalone pnie drzew bukowych, które miały wciąż jeszcze zielone liście, najwyraźniejszy dowód, że obaliły się zaledwie wczoraj
.
Omijanie przewróconych drzew zajmowało nam sporo czasu. Tylko Sebastian, choć taki mały i na krótkich nóżkach, piął się niestrudzenie, radośnie wymachując kijankowatym ogonem. Nie omijał pni, a po prostu przechodził pod nimi jak pod ogromnymi mostami.
Szczyt wzgórza wyłonił się przed nami niemal nagle. Las przerzedził się raptownie
ślizgały się w grubej warstwie zeschłego listowia. Twarze drapały nam gałązki, utrudniające wspinaczkę i czepiające się ubrań. Na domiar złego przez Polanę przeszła chyba ta sama burza, która wywróciła kajak Hildy. Tu i ówdzie zagradzały nam drogę zwalone pnie drzew bukowych, które miały wciąż jeszcze zielone liście, najwyraźniejszy dowód, że obaliły się zaledwie wczoraj <br>&lt;page nr=113&gt;.<br> Omijanie przewróconych drzew zajmowało nam sporo czasu. Tylko Sebastian, choć taki mały i na krótkich nóżkach, piął się niestrudzenie, radośnie wymachując kijankowatym ogonem. Nie omijał pni, a po prostu przechodził pod nimi jak pod ogromnymi mostami.<br>Szczyt wzgórza wyłonił się przed nami niemal nagle. Las przerzedził się raptownie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego