kawałek chleba, macza go w soli i podtyka pod końskie wargi.<br> Jak obejmuje konia za szyję i przytula się twarzą do jego łba.<br> Jak po końskim łbie, po twarzy ojca spływa światło naftowej lampy, jak w tym świetle mieszają się z sobą ludzkie i końskie łzy.<br> Widziałem jeszcze, jak ojciec, obejmując się z koniem, wychodził na ganek, a z ganku do stajni.<br> A wychodząc z koniem mówił doń jakimś dziwnym językiem, całkowicie mi nie znanym.<br> Dopiero znacznie później dowiedziałem się, że była to zwięrzęca gwara, której każdy dorosły człowiek na wsi uczył się na pamięć, żeby raz do roku, w Wigilię, porozmawiać