Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
mniejszym ikonom w koszulkach ze srebrnej blachy, wiszącym na obu ścianach - niektóre były nad podziw urodziwe i wesołe albo tak się jej wydawało, gdyż ogarnęła ją niezapomniana przyjemność, jaką budzi pięknie urządzone wnętrze. Na tapczanie kosmaciła się niedźwiedzia skóra. Przyćmione światło kutej lampy z abażurem sączyło się łagodnie. Stół przykrywała obfita narzuta w chińskie wzory. Stał połyskujący miedzią samowar i filiżaneczki z porcelany. A gospodarz nosił atłasową bonżurkę! Wszystko wydało się Zosi tak mało prawdopodobne, że ścisnęła Fryderyka za ramię i zawołała:
- Powiedzcie, że to nieprawda!
- Tak, to niewątpliwie zbytek, jak na nasze czasy - uśmiechnął się smutno gospodarz. - Jestem człowiekiem wędrownym
mniejszym ikonom w koszulkach ze srebrnej blachy, wiszącym na obu ścianach - niektóre były nad podziw urodziwe i wesołe albo tak się jej wydawało, gdyż ogarnęła ją niezapomniana przyjemność, jaką budzi pięknie urządzone wnętrze. Na tapczanie kosmaciła się niedźwiedzia skóra. Przyćmione światło kutej lampy z abażurem sączyło się łagodnie. Stół przykrywała obfita narzuta w chińskie wzory. Stał połyskujący miedzią samowar i filiżaneczki z porcelany. A gospodarz nosił atłasową bonżurkę! Wszystko wydało się Zosi tak mało prawdopodobne, że ścisnęła Fryderyka za ramię i zawołała:<br>- Powiedzcie, że to nieprawda!<br>- Tak, to niewątpliwie zbytek, jak na nasze czasy - uśmiechnął się smutno gospodarz. - Jestem człowiekiem wędrownym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego