tą bezmierną szczerością, na jaką zdobyć się<br>mogą tylko ludzie poddani wspólnym doświadczeniom.<br> - Ja z języka świdra nie robię - zaczął Kaźmierz, siedząc na pieńku z<br>kubkiem w ręku. - I powiem ci z bezlitosną szczerością, że widać po to<br>Pan Bóg zesłał na nas te wędrówke ludów, <orig>żeb'</> my pół świata objechawszy<br>zrozumieli, że wspólny los nam sądzony.<br> - Można jeździć i w siwki, i w kare - Kargul gorliwie potakiwał<br>głową, aż kłapciasty kapelusz zjechał mu na kark. - Ale sąsiada dobrego<br>ty zawsze trzymaj <orig>sia</>, człowiecze.<br> Kargul, objąwszy Kaźmierza, zwalił się na niego jak wór zboża i<br>przekonywał go, bucząc mu swoim basem