Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wytarł je w podszewkę swej kurtki.
Piec był gorący. Kiedy już poczuł, że zapomina o rękach, zdjął kurtkę. Rozłożył na łóżku mapę. Linie umocnień trwały niezmiennie, trzy bunkry otoczone czerwonym kołem. Uśmiechnął się. "Trzeba by jakoś oznaczyć... olszynę... i pewne drzewo... Gasthaus i szkołę... no i przede wszystkim plebanię. Ta obłąkana książka o Jaju! "O Jaju można nieskończenie". Otworzysz je, a tam kłębuszek smagłych nut, z których pisklę łyse, a z niego słowik solista! Idziesz sobie nad potokiem, a tu z pobliskiej łoziny szloch tego kabotyna, że uszy zatykać". Ziewnął. Odsunął mapnik, położył się i poczuł z przyjemnością, że zasypia.
Z
wytarł je w podszewkę swej kurtki. <br>Piec był gorący. Kiedy już poczuł, że zapomina o rękach, zdjął kurtkę. Rozłożył na łóżku mapę. Linie umocnień trwały niezmiennie, trzy bunkry otoczone czerwonym kołem. Uśmiechnął się. "Trzeba by jakoś oznaczyć... olszynę... i pewne drzewo... Gasthaus i szkołę... no i przede wszystkim plebanię. Ta obłąkana książka o Jaju! "O Jaju można nieskończenie". Otworzysz je, a tam kłębuszek smagłych nut, z których pisklę łyse, a z niego słowik solista! Idziesz sobie nad potokiem, a tu z pobliskiej łoziny szloch tego kabotyna, że uszy zatykać". Ziewnął. Odsunął mapnik, położył się i poczuł z przyjemnością, że zasypia. <br>Z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego