Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Twórczość
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1968
ludziom jakieś psoty, aranżował całe sceny i widowiska. Zupełnie jak wuj Tadzio.
Taki wuj, urządzający kawały, to dla dzieci źródło niewyczerpanych rozkoszy. Zawsze żyliśmy w oczekiwaniu jakiejś lubej przygody. To prowadząc ćwiczenia straży pożarnej oblał nas wodą z góry na dół (a Jagusia płakała: "Pan hrabia taki pobożny, a dzieci oblewa"), to znowu na prima aprilis ks. dziekan dostał ptysia z pianką mydlaną zamiast śmietany, a ponieważ był przywiązany do stołowej nogi, nie mógł wstać, by to paskudztwo wypluć. Kiedy
indziej, wieczorem, ktoś pukał do okien naszego bratkowskiego domu. Wołano, szukano sprawcy, a wuj nagle wskakiwał na plecy stróża Kazimierza Słowika
ludziom jakieś psoty, aranżował całe sceny i widowiska. Zupełnie jak wuj Tadzio.<br> Taki wuj, urządzający kawały, to dla dzieci źródło niewyczerpanych rozkoszy. Zawsze żyliśmy w oczekiwaniu jakiejś lubej przygody. To prowadząc ćwiczenia straży pożarnej oblał nas wodą z góry na dół (a Jagusia płakała: "Pan hrabia taki pobożny, a dzieci oblewa"), to znowu na prima aprilis ks. dziekan dostał ptysia z pianką mydlaną zamiast śmietany, a ponieważ był przywiązany do stołowej nogi, nie mógł wstać, by to paskudztwo wypluć. Kiedy<br>indziej, wieczorem, ktoś pukał do okien naszego bratkowskiego domu. &lt;page nr=26&gt; Wołano, szukano sprawcy, a wuj nagle wskakiwał na plecy stróża Kazimierza Słowika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego