Trzeba w łapę dać.<br>Był przekonany, że cieślę stać na to. U takiego ze wsi, chociaż stęka i skrzypi, zawsze parę groszy się znajdzie. Jak on posmaruje, to z nim razem można się do roboty prześliznąć, i na to właśnie Korbal liczył.<br>Tak oto trzymali się razem i jeden drugiego obtańcowywał: cieśla Korbala, bo wierzył w jego spryt, a Korbal cieślę, bo wietrzył u niego gotówkę.<br>Dlatego szli razem do Celulozy, dlatego przez dzień cały różne sobie świadczyli przysługi, dlatego wreszcie wieczorem pod murem, jeśli cieśla kichnął, to Korbal zaraz ciepłym słowem go otarł:<br>- Na zdrowie, ojczulku.<br>- Bóg zapłać, panie kochany