Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
przełykam ślinę.
- Hę, hę... hm... tego... o czym to ja właśnie?... Aha... że, nie, nie. Zaraz, zaraz. Bo to ta szklanka i wszystko mi tego... Oj, oj, oj, ciężkie jest życie. No, więc... Chwileczkę cierpliwości.
Sala tak tężeje, mrozi się i tak zimny powiew uderza o mnie, że niemal mam ochotę obwiązać szyję szalikiem, żeby się nie zaziębić. Zaczynam grzebać wśród notatek, ale już nie zawodowo, tylko jak krótkowidz, który wśród rupieci szuka zgubionych okularów. Biorę kilka do ręki.
- Ząb, zupa... nie, to nie to... przeleciały trzy pstre... Ech, coś mi się pomyliło... Zaraz, zaraz... a mniejsza tam o te głupie
przełykam ślinę.<br>- Hę, hę... hm... tego... o czym to ja właśnie?... Aha... że, nie, nie. Zaraz, zaraz. Bo to ta szklanka i wszystko mi tego... Oj, oj, oj, ciężkie jest życie. No, więc... Chwileczkę cierpliwości.<br>Sala tak tężeje, mrozi się i tak zimny powiew uderza o mnie, że niemal mam ochotę obwiązać szyję szalikiem, żeby się nie zaziębić. Zaczynam grzebać wśród notatek, ale już nie zawodowo, tylko jak krótkowidz, który wśród rupieci szuka zgubionych okularów. Biorę kilka do ręki.<br>- Ząb, zupa... nie, to nie to... przeleciały trzy pstre... Ech, coś mi się pomyliło... Zaraz, zaraz... a mniejsza tam o te głupie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego