jednak leżenie pomylonego Urbana, nazywanego też przez niektórych ludzi ze wsi świętym nad świętymi.<br> On, Urban, któremu źli ludzie odjęli rozsądek, w którego od pół wieku cała dzieciarnia ze wsi rzuca zeprzałą rzepą, podeschniętym końskim łajnem, a nierzadko kawałkami cegły i kamieniami, co roku ucieka w łąki.<br> Ale nie ucieka od dzieci i od ludzi.<br> Jak sam powiada, ucieka od siebie, od tego pomylonego Urbana włażącego na wierzby i kukającego stamtąd całymi popołudniami, wchodzącego w środek rzeki i chrzczącego przechodzące brodem ogromne armie, zakradającego się na dzwonnicę, żeby bić o zmierzchu w dzwony, gdyż zza pobliskiej Wisły, jak kret spod ziemi, idzie