i znów mi nakazała:<br> - Tylko stój tam. Nie ruszaj się. - A po kilkunastu dalszych krokach<br>znów się obejrzała. - Mówiłam, stój.<br> - Stoję! - odkrzyknąłem.<br> Patrzyłem, jak coraz dalej odchodzi, i wciąż nie mogłem zrozumieć,<br>dlaczego mi każe stać i nie ruszać się. Wydawało mi się nawet, że<br>przyspieszyła kroku i coraz szybciej oddala się ode mnie. Strach mnie<br>ścisnął, że może chce mnie tak zostawić za karę za tego zgubionego<br>buta, i krzyknąłem za nią:<br> - Mama!<br> Obejrzała się.<br> - Stój, mówiłam!<br> Doszła do jakiegoś drzewa, pewnie wierzby, bo tylko wierzby<br>spotykaliśmy na drodze, i jakby to ją zatrzymało. Obróciła się i<br>zaczęła iść z