zaglądali do wnętrza, pukali palcami w karoserię, jak gdyby chcąc się upewnić, czy nie jest z papieru.<br>Narastała we mnie wściekłość, ale byłem bezradny. Mój wehikuł przypominał stare, odrapane czółno, na którym ktoś zbudował brezentowy namiot. Przed rokiem pomalowałem samochód na srebrny kolor, lecz lakier nie chciał się trzymać i odpadał całymi płatami. A te dziwaczne reflektory z przodu wozu, wybałuszone jak oczy jakiegoś robaka! Wuj zbudował potworka na kołach, coś, co podobne było do dziwacznego owada z zadartym kuprem. Czy miałem każdemu wyjaśniać, że ten zadarty kuper jest potrzebny do tego, aby mój wehikuł mógł pływać po wodzie?<br>- Nie zamieniłbym