Polsce wciąż mamy inne obyczaje, inne dyskusje i spory. O co? A choćby o Jarzynę i Warlikowskiego czy innych młodszych zdolniejszych. Porównujemy spektakl reżysera X do dzieła pana Y, bo to my jesteśmy pępkiem świata.<br><br>A Seweryn widzi inaczej. I tak naprawdę chce tylko, żeby ci, których on traktuje poważnie, odpłacali się tym samym. Pragnie, by teatr traktować poważnie, a co za tym idzie, aby spektakle, także jego własne, kwitowano poważną rozmową. Na razie, po "Don Juanie", a teraz po "Ryszardzie II", jego nadzieje są próżne. Kończy się na pustych przymiotnikach.<br><br>Autor jest krytykiem teatralnym, do niedawna naczelnym redaktorem miesięcznika "Foyer