jest czymś równoważnym w stosunku do dobra. Ja w dobru widzę coś więcej, coś, co błyska, niekiedy, rzadko, coś, co nam się objawia, ku czemu, być może, powinniśmy dążyć... Z dobrem jest jak z heideggerowską, czy raczej grecką prawdą. Jest aletheią, tym, co się niekiedy odsłania, bo jest zakryte. Dobro odsłania się gdzieś w jakimś momencie w czyjeś twarzy, w czyimś geście, na przykład w geście głodnego, który oddaje mi swój chleb. W najstraszniejszych momentach mojego życia zawsze zjawiało się coś, co było takim błyskiem. Błyskiem dobra. O tym chlebie mówię bez przenośni. Ofiarowanie bezinteresowne kawałka chleba przez kogoś, kto jest równie