szycie, po sprzedaż) odbywał się już w firmowych zakładach i salonach.<br>- Na swoje barki wziąłem los załogi. Dziś wiem, że było to o wiele za dużo, bo lepszy interes zrobili ci, co odzieży nie szyli, a tylko sprowadzali kontenerami z Chin i Wietnamu. Przegraliśmy razem z polskim przemysłem włókienniczym i odzieżowym, którego nie chciało chronić własne państwo - tłumaczy Kranik. Firma jego, a także i żony, pewnie by padła, gdyby nie ustawa restrukturyzacyjna. Kranikowie, w zamian za umorzenie ok. 14,5 mln zł należności podatkowych, mają teraz utrzymać miejsca pracy dla pozostałej jeszcze, prawie dwutysięcznej załogi. Pytanie, czy urząd będzie trzymał za