spróbował zbadać sondami ultradźwiękowymi, jak gruba warstwa piasku zalega "ulice" martwego "miasta". Było to dosyć żmudne. Wyniki kolejnych <orig>sondowań</> nie zgadzały się z sobą, prawdopodobnie dlatego, że skała podstawowa uległa wewnętrznej dekrystalizacji podczas wstrząsu, który wywołał jej wielkie pęknięcie. Od siedmiu do dwunastu metrów pokrywy piaszczystej zdawało się wypełniać to ogromne nieckowate zagłębienie terenu. Skierowali się na wschód, ku oceanowi, i przemierzywszy jedenaście kilometrów krętej drogi między czarniawymi ruinami, które stawały się coraz niższe, coraz <orig>niklej</> wynurzały się z piasków, aż znikły, dotarli do nagich skał. Stanęli tu nad obrywem, tak wysokim, że szum fal, rozbijających się o jego spód, dochodził