związków z rynkiem. Praca w takim gospodarstwie nie różni się zatem od pracy na działce pracowniczej, a produkty nadają się co najwyżej na paszę dla królików. Jak ponury żart brzmią w tym kontekście zapewnienia byłego szefa PSL Waldemara Pawlaka i Jarosława Kalinowskiego, nowego prezesa stronnictwa, że polskie ekologiczne rolnictwo miałoby ogromne szanse na Zachodzie. Nie ma, gdyż francuscy i niemieccy rolnicy bronią rynku, sprzedając na nim swoje produkty, tylko pozornie okazałe, lecz w istocie niesmaczne.<br>Zamiast poprawiania jakości polskich towarów (głównie spożywczych) mamy więc próby przekonywania zachodnich konsumentów i importerów, że nasza ekstensywna gospodarka zapewni Europie zdrową żywność. Politycy PSL już