Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
wszystko działo, odwraca się do mnie i kiwając głową mówi:
- To dopiero, panie! Co?
- Wzruszyła mnie pani - wołam zbywając się nagle wstydu i zrywając wszelkie hamulce - nie umiem ukryć tego, wzruszyła mnie pani.
Podążają za mną inne głosy, wyzwolone z chwilowej ciszy.
Janka śmieje się. Myślę, że chwilami swoim zachowaniem ogromnie mi kogoś przypomina, ale nie mogę uświadomić sobie, kogo.
- Czy nie wstyd panu tak przesadzać? - mówi. - Krzywdzi pan biedną dziewczynę.
Robię się czerwony i zeskakuję z okna.
- Pani nie ma żadnego umiaru - krzyczę - i nie wie pani, kiedy można błaznować, a kiedy nie. Z panią absolutnie nie można się porozumieć
wszystko działo, odwraca się do mnie i kiwając głową mówi:<br>- To dopiero, panie! Co?<br>- Wzruszyła mnie pani - wołam zbywając się nagle wstydu i zrywając wszelkie hamulce - nie umiem ukryć tego, wzruszyła mnie pani.<br>Podążają za mną inne głosy, wyzwolone z chwilowej ciszy.<br>Janka śmieje się. Myślę, że chwilami swoim zachowaniem ogromnie mi kogoś przypomina, ale nie mogę uświadomić sobie, kogo.<br>- Czy nie wstyd panu tak przesadzać? - mówi. - Krzywdzi pan biedną dziewczynę.<br>Robię się czerwony i zeskakuję z okna.<br>- Pani nie ma żadnego umiaru - krzyczę - i nie wie pani, kiedy można błaznować, a kiedy nie. Z panią absolutnie nie można się porozumieć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego