Hunta jeden stek bzdur i ciąg bełkotu, skreślony drobnym, precyzyjnym, prawie technicznym pismem. Przebrnął przezeń z wysiłkiem. Ale Vassone z takich rzeczy czyta ich dusze. Tylko ona tak potrafi. Niech <orig>sneakerzy</> zapośredniczą wszystkie jego kanały informacyjne, poleciła, gdy zastanawiali się nad sposobem przechwycenia Numeru 5. Niech zasymulują poważny wypadek jego ojca i wezwanie jedynego syna do łoża śmierci. Przyleci. Dlaczegóż miałby przylecieć, dziwowali się w Zespole, przecież to telepata, on nikogo nie kocha, a już na pewno nie swego ojca. Przyleci, powtarzała niewzruszenie Vassone. I przyleciał. <br>W końcu to jej teoria. <br>- Oni nie są szaleni, ale nie są i normalni w