lalkę. <br> Z ulicą Kopernika wiązały się dla mnie inne jeszcze atrakcje, oprócz tych, których doświadczałem w towarzystwie Felka. Były nimi na przykład wycieczki i przejażdżki powozem, a potem samochodem marki Benz do Łazienek, do Parku Skaryszewskiego, do Wilanowa...Nie potrafiłbym pewno bezbłędnie wyliczyć francuskiej "Plejady", ale pamiętam nazwiska kolejnych szoferów ojca, którymi byli panowie Tyll, Naumow, Lisiecki i... jednego zapomniałem (powiedzmy Boileau).Trmin "kierowca" jeszcze wtedy nie istniał, ale do "szofera" ojciec zwracał się per "pan", bo szofer należał do arystokracji personelu usługowego. Posługiwania się samochodem bez szofera ojciec w ogóle nie brał pod uwagę, a kiedy nasz Benz się skończył