wie na pewno, co działo się w głowie Roberta Philipa Hanssena 4 października 1985 roku, kiedy napisał i wysłał do rezydenta KGB list. List, który przekreślał wszystko, co było dla niego święte: katolickie wychowanie, głęboką wiarę (należał do Opus Dei, konserwatywnej organizacji działającej wewnątrz kościoła katolickiego), ideały wpajane mu przez ojca, wartości, które wszczepiał swoim dzieciom, miłość i szacunek najbliższych, cały sens swojej pracy.<br><br>Drogi towarzysz Czerkaszyn<br>Właściwie były to dwa listy. Jeden zaadresowany do szeregowego rezydenta KGB, a w nim drugi - dla Wiktora Czerkaszyna, szefa kontrwywiadu KGB w ambasadzie ZSRR w Waszyngtonie (Czerkaszyn prowadził też innego superszpiega - Aldricha Amesa, zdemaskowanego