Nie tłumacz, rozumiem, i więcej o tym nie mówmy - ucięła Marta.<br> Rozeszli się spać. Nazajutrz była niedziela, obie z Hanią wybierały się właśnie do kościoła, gdy zdarzyło się to nieszczęście. W pierwszej chwili nie zwróciły uwagi na detonację, była niewielka.<br> Szymek Mielczarek, wścibski jak mało kto, i jego wbrew zakazowi ojca nieodłączny przyjaciel, Antek Gwieździk, wyszperali porzucony niewypał. W towarzystwie podobnych sobie urwisów postanowili zbadać cielsko pocisku. Nastąpił wybuch. Z dworskiej wieżyczki posypało się szkło. Zaraz potem lament, gromadny babski płacz. Ludzie biegli przez park w stronę, skąd gruchnęło. Marta z Hanią także. Na runi oziminy widać było z daleka nieruchome