Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 3
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Rodzina nasza nie była ani biedna, ani bardzo zamożna. Należała do średnich. Zawsze u nas konie były ładne, po służbach nikt nie chodził, ale się nie przelewało - mówi.
Miał 20 lat, kiedy wybuchła wojna i jak sam mówi, czasy "biedusi". Po wojnie młodsze rodzeństwo się porozchodziło, a on z chorym ojcem został na zniszczonej gospodarce. Ożenił się dopiero, gdy miał 36 lat. Za żonę wziął sobie o 14 lat młodszą maruszyniankę. Postawił nowy dom. W stajni znowu pojawiły się konie, których inni gazdowie mogli tylko pozazdrościć. Robota zawsze paliła mu się w rękach. Gdy pracował w Cepelii, potrafił przez dzień wyrzeźbić
Rodzina nasza nie była ani biedna, ani bardzo zamożna. Należała do średnich. Zawsze u nas konie były ładne, po służbach nikt nie chodził, ale się nie przelewało - mówi.<br>Miał 20 lat, kiedy wybuchła wojna i jak sam mówi, czasy &lt;orig&gt;"biedusi"&lt;/&gt;. Po wojnie młodsze rodzeństwo się porozchodziło, a on z chorym ojcem został na zniszczonej gospodarce. Ożenił się dopiero, gdy miał 36 lat. Za żonę wziął sobie o 14 lat młodszą &lt;orig&gt;maruszyniankę&lt;/&gt;. Postawił nowy dom. W stajni znowu pojawiły się konie, których inni gazdowie mogli tylko pozazdrościć. Robota zawsze paliła mu się w rękach. Gdy pracował w Cepelii, potrafił przez dzień wyrzeźbić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego