Gdy Korbal, zadyszany, przysiadł się na chwilę do starego, ten zapytał z najbardziej udaną obojętnością:<br>- Powiedz, mi... Jeden mówił, że są rury nie żelazne, nie mosiężne, ale z ołowiu.<br>- A są. U nas, na przykład, w siarkowni.<br>- W celulojzie? A dlaczego nie są z żelaza, to by taniej kosztowało?<br>- Drożej, ojczulku, o wiele drożej. Ług, panie dziejku, każde żelazo przeżre, co miesiąc musieliby rury zmieniać. Dlatego właśnie biorą ołów. Moglibyście nawet obejrzeć, dwie zapasowe rury leżały przed siarkownią, pół roku temu, dopóki jakiś łobuz nie ukradł.<br><page nr=129> <br>- Złapali?<br>- Ale! Czysta robota. Jak kamień do wody.<br>Stary spojrzał na garnitur Szczęsnego i znów