Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
jak najęty. Znowu ludzie będą skarżyć się na ciebie, a ja nie mam już gdzie oczu schować. Skąd ty się wziąłeś, przeklęty? Ojciec był spokojny, świętej pamięci, i matka chorowita, a ten taki czort. Masz obiad w dzbanku, pójdę krowy biedne doić. Kiedy zostali sami, Polek przywołał Salisza.
- Chodź tu, ojczulku, chcesz kapuśniaku posiorbać?
- Eee tam - rzekł Salisz, siadając obok.
- No masz, czego się krępujesz?
- Eee, ja nie głodny.
- Masz, masz, popróbuj. Jedli jakiś czas pracowicie.
- Ale skwarki. Jak chrabąszcze - rzekł z podziwem Salisz.
- A co ty myślisz? U nas dwa albo i trzy razy w tygodniu mięso.
- Poboż się.
- Jak
jak najęty. Znowu ludzie będą skarżyć się na ciebie, a ja nie mam już gdzie oczu schować. Skąd ty się wziąłeś, przeklęty? Ojciec był spokojny, świętej pamięci, i matka chorowita, a ten taki czort. Masz obiad w dzbanku, pójdę krowy biedne doić. Kiedy zostali sami, Polek przywołał Salisza.<br>- Chodź tu, ojczulku, chcesz kapuśniaku posiorbać?<br>- Eee tam - rzekł Salisz, siadając obok.<br>- No masz, czego się krępujesz?<br>- Eee, ja nie głodny.<br>- Masz, masz, popróbuj. Jedli jakiś czas pracowicie.<br>- Ale skwarki. Jak chrabąszcze - rzekł z podziwem Salisz.<br>- A co ty myślisz? U nas dwa albo i trzy razy w tygodniu mięso.<br>- Poboż się.<br>- Jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego