stał za plecami Lucjana, nie wiadomo jak długo, a teraz, gdy ten się obrócił, patrzył wesoło-złośliwymi oczkami, kolejno: na papier, to znów na Lucjana. Był przy tym uprzejmie zgarbiony. <page nr=80><br>Lucjan początkowo spoglądał na osobnika z prawdziwym przerażeniem, po chwili jednak ochłonął i zapytał:<br>- Kto pan jest?<br>- Syn chłopa z okolic Grodna, przy tym student medycyny z czwartego roku - jeśli łaska.<br>- Nie o to mi chodzi. Skądżeś się pan tu wziął, jak się pan. nazywa i dlaczego pan stoisz za moimi plecami?<br>- Ach, drogi panie! Nazywam się Edward Mokucki, wziąłem się właśnie od rodziców, z okolic Grodna; przyjechałem tu, aby kontynuować