religijnych praktyk, nie tłumacząc mi przy tym, dlaczego nie należy się nudzić w kościele, lub - jak to osiągnąć.<br><gap reason="sampling"><br>- Topię się! Ratunku! W gównie się topię! Ratunku! - ze strachu nie liczył się ze słowami, bo g.... nawet w ustach tonącego brzmiało szokująco. No, ale wie już w czym się topi. Zrozumiał okrutną rzeczywistość. Więc ja, żeby mu śmierć uczynić zaszczytniejszą, też krzyczę do niego: <br>- W krowieńcu się topisz, nie w g.... ! A on swoje: "W g...... się topię! Ratunku!" Itd. Utopić się nie utopił, bo głęboko tam nie było, ale utytłanego po pachy wyciągnąłem i ociekającego cieczą cuchnącą, bo chyba i z