Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Fronda
Nr: 9.10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
energią fundamentalistycznej wspólnoty.

A jednak schizofreniczny Bóg głównej bohaterki budzi zaciekawienie reżysera. Dopóki jeszcze nie zostanie po marksowsku użyty przeciwko wspólnocie wyznawców, przeciwko "religii instytucjonalnej", przypomina Boga Abrahama. Tak jak jawi się On dzisiaj nam, nadwrażliwym i egotycznym ludziom końca wieku. A jawi się On nam jako Bóg absurdalny, karzący, okrutny, nie do zniesienia. To, że główna bohaterka potrafi zaakceptować absurd i okrucieństwo swego Boga, budzi prawdziwą fascynację Larsa von Triera.

W tej części film jest jeszcze znośny. Pokazuje uczciwie (a cóż to za kryterium estetyczne, zapyta niejeden filmoznawca) kłopoty zachodnioeuropejskiego soc-dekadenta ze zrozumieniem i zaakceptowaniem cierpienia. A przecież wszyscy
energią fundamentalistycznej wspólnoty.<br><br> A jednak schizofreniczny Bóg głównej bohaterki budzi zaciekawienie reżysera. Dopóki jeszcze nie zostanie po &lt;orig&gt;marksowsku&lt;/&gt; użyty przeciwko wspólnocie wyznawców, przeciwko "religii instytucjonalnej", przypomina Boga Abrahama. Tak jak jawi się On dzisiaj nam, nadwrażliwym i egotycznym ludziom końca wieku. A jawi się On nam jako Bóg absurdalny, karzący, okrutny, nie do zniesienia. To, że główna bohaterka potrafi zaakceptować absurd i okrucieństwo swego Boga, budzi prawdziwą fascynację Larsa von Triera.<br><br> W tej części film jest jeszcze znośny. Pokazuje uczciwie (a cóż to za kryterium estetyczne, zapyta niejeden filmoznawca) kłopoty zachodnioeuropejskiego &lt;orig&gt;soc-dekadenta&lt;/&gt; ze zrozumieniem i zaakceptowaniem cierpienia. A przecież wszyscy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego