odwrócił się, powoli wyciągnął pistolet i strzelił uciekającemu prosto w nogi. Nieznajomy zachwiał się, obrócił i upadł na twarz, bokiem do muru. Czyżby nie chciał, żeby S. go poznał? Rozszerzonymi strachem źrenicami obserwowałaś rozgrywające się zdarzenia, nie wiedząc, jak się zachować, co robić...<br>Nic, czekać! Czekać, aż skończy się ten okrutny sen.<br>Przez chwilę ogarnęła cię nagła chęć ukrycia się lub ucieczki dokądkolwiek. Tylko po co? Przecież to nie ciebie ścigają.<br>S. podbiegł do leżącego i kopnął go z całej siły w bok, w okolice nerek... Tamten obrócił się, przewrócił na wznak, jęczał... Dwóch policjantów, zdyszanych, stanęło przed S. na baczność