że patrzy <br>na niego wzrokiem złowionego ptaka, i na ten widok własna nieśmiałość opuściła <br>go bez śladu. Poczuł się mężny i mocny. Zapragnął dodać jej otuchy i uśmiechnął <br>się powitalnie. Odwzajemniła mu pokornym, słabym uśmiechem. Nieco skrzepieni, <br>przyglądali się sobie bez słowa, z ulgą i radością stwierdzając, ona, że nie <br>olbrzym to żaden ani groźny mąż, lecz jasnowłosy, nieśmiały chłopaczek o rozumnym, <br>łagodnym spojrzeniu. On - że nie dziewa zuchwała, natarczywa, ale rówieśnica, <br>miluchna towarzyszka, przyjaciółka o czole niewinnym i ustach pełnych dobroci.<br>Elizer patrzył na nią z radością i dumą. Semja klęczała, jak przystoi nowej <br>słudze, lecz spod zasłony przyglądała się