Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
pięknych słów modlitwy
słuchałem, gdyż sam modlić się nie umiem.
I mieliśmy zamiar ruszyć każdy do swoich spraw.
Wówczas wtargnęła między nas postawna siostra oddziałowa, okaz
dobrej urody, którą podziwia się inaczej po godziwej przekąsce, a
inaczej na pusty żołądek.
Zawsze była kobietą z szykiem, ale teraz zdała mi się
olśniewająca.
Od fryzury po zgrabne pantofle.
- Smakowało, panie Krzysiu? - zawołała uradowana spostrzegłszy
wylizany talerz, który lśnił niby prosto z kredensu.
- Poczęstował przyjaciół - oświadczył Sancho oblizując wargi.

I uśmiechnął się rad, z duszy serca.
Nie jego wina, że w każdych okolicznościach Sancho miał uśmiech
obleśny.
- Ach, tak! - żachnęła się siostra oddziałowa i
pięknych słów modlitwy<br>słuchałem, gdyż sam modlić się nie umiem.<br> I mieliśmy zamiar ruszyć każdy do swoich spraw.<br> Wówczas wtargnęła między nas postawna siostra oddziałowa, okaz<br>dobrej urody, którą podziwia się inaczej po godziwej przekąsce, a<br>inaczej na pusty żołądek.<br> Zawsze była kobietą z szykiem, ale teraz zdała mi się<br>olśniewająca.<br> Od fryzury po zgrabne pantofle.<br> - Smakowało, panie Krzysiu? - zawołała uradowana spostrzegłszy<br>wylizany talerz, który lśnił niby prosto z kredensu.<br> - Poczęstował przyjaciół - oświadczył Sancho oblizując wargi.<br> &lt;page nr=151&gt;<br> I uśmiechnął się rad, z duszy serca.<br> Nie jego wina, że w każdych okolicznościach Sancho miał uśmiech<br>obleśny.<br> - Ach, tak! - żachnęła się siostra oddziałowa i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego