Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
że 18.30.

Była o 19.52 według jej szwajcarskiego, kwarcowego. Milena nie uznaje japońskich gadżetów także na ręku. Daihatsu jednak się spisał - od Rawy non stop stopięćdziesiątką; w ten sposób uzyskała czas, z którego jak dziecko jest dumna.
Upycha jakieś dokumenty po szufladach, potem przechodzimy do jadalni; pomału, pomału opada strzałka szybkościomierza.
- Cały dzień dla mnie poświęciłeś; naprawdę, głupio mi.
Mnie też głupio, opowiadam, co się stało.
- Wstrętna suko! Jak mogłaś mu taki numer? Mam oddać hyclom?
Czikita jest najwyraźniej uwarunkowana na te słowa, bo kuli się i chowa do kąta.
- Ile zapłaciłeś?
Otwiera torebkę.
- Daj spokój, Lenka. W końcu
że 18.30.<br><br> Była o 19.52 według jej szwajcarskiego, kwarcowego. Milena nie uznaje japońskich gadżetów także na ręku. Daihatsu jednak się spisał - od Rawy non stop stopięćdziesiątką; w ten sposób uzyskała czas, z którego jak dziecko jest dumna.<br>Upycha jakieś dokumenty po szufladach, potem przechodzimy do jadalni; pomału, pomału opada strzałka szybkościomierza.<br>- Cały dzień dla mnie poświęciłeś; naprawdę, głupio mi.<br>Mnie też głupio, opowiadam, co się stało.<br>- Wstrętna suko! Jak mogłaś mu taki numer? Mam oddać hyclom?<br>Czikita jest najwyraźniej uwarunkowana na te słowa, bo kuli się i chowa do kąta.<br>- Ile zapłaciłeś?<br>Otwiera torebkę.<br>- Daj spokój, Lenka. W końcu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego