I wiatr ucichł nagle. I zza węgła<br>z fajką srebrną w zębach wyszedł księżyc.<br><br>Rozświeciły się świeceniem wielkim<br>chmury, dziuple, żołędzie i sęki -<br>jakby cały świat był srebrnym świerkiem,<br>srebrnym bąkiem grającym piosenki.<br><br>*<br><br>Listki drżeć zaczynają,<br>ptaki w ton uderzają,<br>słońce wschodzi nad knieję,<br>serce jak śnieg topnieje.<br><br>Listkom rosnąć, opadać,<br>ptakom też wiecznie nie żyć,<br>słońcu wschodzić, zachodzić,<br>sercu gwiazdy i skrzypce.<br><br>*<br><br>Jak pudełko świeczek choinkowych,<br>nagle, w ręku, gdzieś od dna kredensu,<br>myśli nagle tak wchodzą do głowy,<br>serce trącą i sercem zatrzęsą.<br><br>Świeczki takie kupowała mama.<br>One drzemią. W nich śpi piękny zamiar.<br><br>Tylko rozwiń je i tylko