Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
miejscu założyliśmy zjazd.
- Nie dało się niżej? - zapytał Wojtek Gąsienica Wawrytko.
- Nie bardzo, zresztą noc, warunki były...
- Wiem! - przerwał. I zaraz dodał: - Możemy teraz zejść jeszcze w dół filarem.
To był dobry pomysł. Udało się nam kilkadziesiąt metrów niżej znaleźć wygodną platformę, niemal w miejscu gdzie filar załamywał się zerwami opadającymi aż do lustra stawu. Za chwilę doszedł do nas Staszek Janik:
- Świetnie - powiada - tu zrobimy stanowisko, skrócimy znacznie zjazd.
Jeden po drugim nadchodzili koledzy, ostrożnie zdejmując z ramion plecaki. Niektórzy wyznaczeni przez S. Janika wracali po poręczówkach z powrotem, inni zostawali, pomagając przy zakładaniu stanowiska asekuracyjnego. Staszek wyjął z plecaka
miejscu założyliśmy zjazd.<br>- Nie dało się niżej? - zapytał Wojtek Gąsienica Wawrytko.<br>- Nie bardzo, zresztą noc, warunki były...<br>- Wiem! - przerwał. I zaraz dodał: - Możemy teraz zejść jeszcze w dół filarem.<br>To był dobry pomysł. Udało się nam kilkadziesiąt metrów niżej znaleźć wygodną platformę, niemal w miejscu gdzie filar załamywał się zerwami opadającymi aż do lustra stawu. Za chwilę doszedł do nas Staszek Janik:<br>- Świetnie - powiada - tu zrobimy stanowisko, skrócimy znacznie zjazd.<br>Jeden po drugim nadchodzili koledzy, ostrożnie zdejmując z ramion plecaki. Niektórzy wyznaczeni przez S. Janika wracali po poręczówkach z powrotem, inni zostawali, pomagając przy zakładaniu stanowiska asekuracyjnego. Staszek wyjął z plecaka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego