Białe, glace. Kupione w południe, nie wyjrzały jeszcze ze swej bibułki. Teofil <br>trzymał je w ręce, aby włożyć dopiero w ostatniej chwili.<br> Kiedy nareszcie?<br> Nikomu nie zależało na pośpiechu, a najmniej temu, który właśnie zaczynał "Pieśń <br>Wajdeloty". Na korytarzu nic słyszało się ani słowa, tylko głos, który podnosił <br>się i opadał w równych odstępach, mierzony wierszami jak łokciem. Teofil, rozdrażniony, <br>uciekł do ciemnego pokoiku, gdzie od razu potrącił stojak, na którym leżały <br>maczugi ćwiczebne, i parę z nich z hałasem potoczyło się po podłodze. Po omacku <br>odnalazł krzesło i usiadł nie troszcząc się o kurz i brud; nogi uginały się <br>pod