Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
zginana przez podmuchy, później znów na chwilę ukazywała się za szybą, drżąca, niespokojna, z liśćmi pokornie opadniętymi. Polek unosił się często na łokciach, najwyżej jak mógł, zaglądał w okno, chciał zobaczyć całą drogę wiodącą do miasta, lecz widział tylko kawał pola zarośniętego podróżnikiem i krzywy dach gontowy domu Pluski. Zmęczony opadał z powrotem na pościel, wstrzymawszy oddech słuchał wiatru, odgłosów domu, szelestów za oknem.
- Furtka skrzypnęła!... Ktoś wszedł na dziedziniec! - wołał czasem, dziwnie podniecony. Pani Linsrumowa wyglądała wtedy na podwórze, a wracając mówiła:
- To wiatr, dziecko. Nikt nie przyszedł.
- Nikt nie przyszedł - powtarzał cicho Polek i przymykał na chwilę oczy. Później
zginana przez podmuchy, później znów na chwilę ukazywała się za szybą, drżąca, niespokojna, z liśćmi pokornie opadniętymi. Polek unosił się często na łokciach, najwyżej jak mógł, zaglądał w okno, chciał zobaczyć całą drogę wiodącą do miasta, lecz widział tylko kawał pola zarośniętego podróżnikiem i krzywy dach gontowy domu Pluski. Zmęczony opadał z powrotem na pościel, wstrzymawszy oddech słuchał wiatru, odgłosów domu, szelestów za oknem.<br>- Furtka skrzypnęła!... Ktoś wszedł na dziedziniec! - wołał czasem, dziwnie podniecony. Pani Linsrumowa wyglądała wtedy na podwórze, a wracając mówiła:<br>- To wiatr, dziecko. Nikt nie przyszedł.<br>- Nikt nie przyszedł - powtarzał cicho Polek i przymykał na chwilę oczy. Później
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego