Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
sam ze sobą rozgrywał słynne partie posługując się podręcznikiem szachowym.

- A, wróciłeś wreszcie zobaczyć się z wujem - powiedział oschle. - Usiądź tutaj... Zaraz śkończę partię... Porozmawiamy... Teraz ruch ma Zuckertort... Dwa pionki przewagi... No, tak... Czarne muszą się poddać... Genialne posunięcie...

Wuj postarzał się, wyłysiał, rudawy niegdyś wąsik pozieleniał, sztuczna szczęka opadała mu podczas mówienia i kłapała jak urwana zelówka.

Ojciec powiedział mi od razu na wstęgie:

- Idź do tego dziwaka... Jest okropnie drażliwy i co chwila się obraża... Wydaje mu się, że go wszyscy lekceważą.

Po rozegraniu partii szachów wuj zaczął się ubierać.

- Wyrosłeś, panie święty... Koń z ciebie się zrobił
sam ze sobą rozgrywał słynne partie posługując się podręcznikiem szachowym.<br><br>- A, wróciłeś wreszcie zobaczyć się z wujem - powiedział oschle. - Usiądź tutaj... Zaraz śkończę partię... Porozmawiamy... Teraz ruch ma Zuckertort... Dwa pionki przewagi... No, tak... Czarne muszą się poddać... Genialne posunięcie...<br><br>Wuj postarzał się, wyłysiał, rudawy niegdyś wąsik pozieleniał, sztuczna szczęka opadała mu podczas mówienia i kłapała jak urwana zelówka.<br><br>Ojciec powiedział mi od razu na wstęgie:<br><br>- Idź do tego dziwaka... Jest okropnie drażliwy i co chwila się obraża... Wydaje mu się, że go wszyscy lekceważą.<br><br>Po rozegraniu partii szachów wuj zaczął się ubierać.<br><br>- Wyrosłeś, panie święty... Koń z ciebie się zrobił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego