Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
grobu, własnego grobu. To było na początku tej jesieni, przyszły gęste mgły i słota. Liście leciały z drzew jak opętane. Drzewa wyłysiały z dnia na dzień, park wyglądał jak teatralna dekoracja. Przyszło mu do głowy - niech go pochowają w parku, na nordycki sposób, pod jesionem, w starej ciszy. Żeby liście opadały swobodnie, jak im wiatr każe. Jednako, na inne liście, na ścieżki, trawniki i na jego grób. Pragnął być z naturą, tak jak doskonale jest z nią każdy kamień, byle kępa brzeziny, kruchy trop wiewiórki czy niebieski zawiew od kartofliska. Raz na zawsze wtopić się w to, co naprawdę istotne. Mało
grobu, własnego grobu. To było na początku tej jesieni, przyszły gęste mgły i słota. Liście leciały z drzew jak opętane. Drzewa wyłysiały z dnia na dzień, park wyglądał jak teatralna dekoracja. Przyszło mu do głowy - niech go pochowają w parku, na nordycki sposób, pod jesionem, w starej ciszy. Żeby liście opadały swobodnie, jak im wiatr każe. Jednako, na inne liście, na ścieżki, trawniki i na jego grób. Pragnął być z naturą, tak jak doskonale jest z nią każdy kamień, byle kępa brzeziny, kruchy trop wiewiórki czy niebieski zawiew od kartofliska. Raz na zawsze wtopić się w to, co naprawdę istotne. Mało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego